wtorek, 15 listopada 2011

Następny etap

Od czasu Synchro-Druha przez moje ręce przewineło się wiele modeli aparatów. Synchro-Druh był stosunkowo starym aparatem już kedy trafił w moje ręce. W wyniku eksploatacji po pewnym czasie zaczą się psuć aż w końcu wysiadł całkowicie. Nastepnym był Ami 66 ale jego konstrukcja nie dorównywała jakością Synchro-Druha. Był ze zwykłego plastiku. Migawka chodziła tragicznie. W wyniku tego że nie stać mnie było na inny starałem się go używać ostrożnie i służył mi nieźle przez parę lat do czasu kiedy kupiłem następny.

Otóż aparatem tym był sławny już START 66 S. Była to lustrzanka dwuobiektywowa 6x6. Jeden z obiektywów służył jako wizjer z umieszczonym za nim lustrem pod kątem 45 stopni co pozwalało obserwować fotografowaną scenę od góry aparatu. Oba obiektywy były zsynchronizowane pod względem regulacji ostrości co pozwalało robić ostre zdjęcia z różnej odległości. Można było wykorzystywać w niewielkim stopniu głębie ostrości co dawało niezłą satysfakcję z efektu końcowego. Apatat ten posiadał już znacznie większy zakrez nastaw czasów ekspozycji: B, 1/15, 1/30, 1/60, 1/125, 1/250. Ogniskowa obiektywu 75mm oraz jasność 3,5. Posiadał też licznik zdjęć ale miał jedną poważną wadę, nie był zaopatrzony w blokadę powtórnego naświetlenia klatki co skutkowało czasami podwójnym naświetleniem. Trzeba było pamiętać aby po każdym pstryknięciu natychmiast przewinąć film do następnej klatki. Poza tym faktem aparat wykonywał naprawdę całkiem dobre zdjęcia. Był on naprawdę niezły jak na tamte czasy.

Do dzisiaj czuję wielki sentyment do tego modelu i wspominam satysfakcję z wykonanych zdjęć. Żadne późniejsze modele nawet zdecydowanie lepsze nie dawały mi już tej satysfakcji co START 66 S.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz